Forum www.ginnowatydyskusnik.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Takie małe co nie co.
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.ginnowatydyskusnik.fora.pl Strona Główna -> Proza, poezja, dramat ^^
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hinataa
Magiczny ktoś



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:50, 28 Kwi 2008    Temat postu: Takie małe co nie co.

[001]. Początek.

Była to godzina szósta nad ranem, wszyscy jeszcze sobie smacznie pochrapywali przewracając się z boku na bok. Tylko mała dziewczyna, której na imię było Madeleine-Eileen, siedziała cichutko w kątku bawiąc się swoim misiem.
Pokój w którym była mała był liliowy, białe mebelki ślicznie komponowały się z kolorem ścian.
Misie i zabawki różnego rodzaju grzecznie siedziały poustawiane na swoich półeczkach.
Była bardzo podobna do swojego ojca.. te czarne włosy i oczy, ale reszta to cała mamusia.
Ona sama nie wiedziała kim jest jej prawdziwy ojciec.. ojciec Maddy chciał się z nią spotkać i ją zobaczyć (nie był pewny tego czy to na pewno jest jego córka), wiedziała o tym tylko Lily – matka dziewczynki a zarazem żona Jamesa.
Matka małej spała u boku męża, szepcząc cichutko skład różnych eliksirów.
Lily była rudowłosą kobietą o olśniewająco białym uśmiechu, pracowała w Mungu na oddziale zatruć eliksirami (czyli robiła odtruwające eliksiry).
James czarnowłosy mężczyzna, pracuje jako Auror.
Madeleine wgramoliła się na krzesełko i zobaczyła tam pająka. Mała zaczęła wrzeszczeć wniebogłosy, bała się ciemności, pająków i różnych innych paskudztw.
Nagle wpadł do pokoju znany jej jako ojciec, bo tak zawsze na niego wołała.
Zobaczył jej małą twarzyczkę zalaną łzami i wziął ją na ręce.
- Już cichutko, Maddy.. – zaczął uspokajać ją James – malutka, popatrz – wziął pająka do drugiej ręki – no patrz nic mi nie zrobił..
- AAAA ! – pisk małej, był przerażający – zo-zostaw too ! – krzyczała.
James zrzucił pająka na ziemie i rozdeptał, a mała jeszcze głośniej zaczęła płakać.
- Mama poooowiedziiała, żeby niee za-zabijać pajączkóów.
- No już... ciii – James czasami nie mógł zrozumieć małej i jej fochów, przytulił ją i głaskał po czarnych włoskach.
Do pokoju weszła matka Maddy, pocierając zaspane oczy. Była w ósmym miesiącu ciąży.
Uśmiechnęła się tym kojącym uśmiechem do męża i próbowała kucnąć przy dziewczynce, ale niestety nie pozwalał jej na to Harry, który teraz kopnął ją w żebra.
Więc Lily usiadła na łóżku, biorąc za rękę Madeleine.
Wytarła ręką jej policzki i kiwnęła na Jamesa. Czarnowłosy wziął dziewczynkę i położył Lilce na kolana. Mała przytuliła się szczelnie do mamy, już nie płakała.
- Mamuś, powiedz mu coś – mówiła uśmiechnięta.. – on mnie kopie..
- Harry siedź tam cicho.. – powiedział do brzucha James.
- A mogę mu oddać ? – nie czekając na odpowiedź mała zamachnęła się rączką i uderzyła w sam środek brzucha.
- Maddy! – krzyknął James.
- No, co on może, a ja nie ?
- Madeleine, nie można.. Harry nie wie kogo kopie.. – mówił spokojnie James – a widzisz mamusia musi to wytrzymywać codziennie.
- No to niech mu odda i będzie spokój – skwitowała.
- Mądralińska nie można tak.. przeproś mamusie i braciszka.
- No to niech on mnie przeprosi..
James powstrzymywał śmiech, chciał się jakoś wyplątać, ale jak zaczął tą reprymendę to i musi ją skończyć…
- Mad.. szybko.. bo jak nie to będziesz stała na piętnaście minut w kącie – wymyślił jak baran jeden. Mała przewróciła oczami – co ty robisz z tymi oczami ?
Dziewczynka przytuliła się do mamy i szepnęła ciche „przepraszam”.
James poczochrał jej włoski i otworzył okno na oścież.
Był piękny początek lipca. Lekki wiaterek rozwiał małej czarne zadbane włoski.
James wyszedł z pokoju małej i powędrował do kuchni by uszykować śniadanie swoim panią.
Lily kazała dziewczynce wybrać ubrania, mała wyciągnęła stare poszarpane i brudne spodnie i zaczęła je wkładać mimo próśb swej rodzicielki.
- Maddy... patrz jak dzieci są poubierane.. nie można tak.. ja je upiorę i jutro będziesz w nich śmigać – mówiła i mówiła.. ale mała chyba odziedziczyła charakter po swoim ojcu, nie dało jej się przekonać.
- Pomórz mamuś.. – poprosiła, gdy zaplątała się o nogawki.
Lily posadziła ją na łóżku i ściągnęła brudne spodnie.
- No, ale mama – dziewczynka zmarkotniała.
- Ubierz to Maddy – poprosiła córkę, dając jej czyste jeansowe spodenki i bluzkę z kotkiem.
Czarnowłosa ubierała się w ciszy i skupieniu, nie chciała zawieść mamy.. chciała pokazać jaka jest już duża, że umie się sama ubrać.
Gdy już była ubrana ukłoniła się jak gdyby było po jakimś przedstawieniu i klasnęła w dłonie dając tym znać matce by ta zaczęła bić jej brawo.
- Widzisz, jesteś już dużą pannicą.. i jak ładnie się sama ubrałaś – chwaliła a dziewczynka miała coraz to większy uśmiech na twarzy.
Tymczasem James zrobił tosty z dżemem, które mała uwielbiała. Do drzwi weszły panie.. i mała zaczęła ciągnąć Jamesa za rękawek, by pokazać jaka to jest już duża.
- Mad.. nie ciągnij mnie za rękaw bo cię poparzę.. nie widzisz, że trzymam czajnik..
- No, ale..
- Kochanie zobacz jak nasza Maddy dziś wygląda, sama się ubrała – wtrąciła się Lily i uderzyła czarnowłosego w głowę książką o najnowszych eliksirach odtruwających.
- Sss – zasyczał i obrucił się w stronę córki – Pięknie się ubrałaś.. I to sama!
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworze! – zawołała mała.
Podbiegła wyciągnęła rękę, ale nie mogła dosięgnąć do klamki. Wspięła się na palce i pod noskiem powiedziała sobie „na merlina”, tak zawsze mówił James gdy coś się nie udało.
Otworzyła..
Jej oczom ukazał się wysoki facet z długimi czarnymi włosami, oczy miał zimne i przypominał jej nietoperza.
Jako inteligentna dziewczynka podłapała szybko od wujka Syriusza gdy jej tego uczył.
A mianowicie.
- Nic nie kupujemy, do widzenia – powiedziała z uśmiechem i zatrzasnęła drzwi przed nosem nietoperza.
Gdy wróciła do kuchni James stał z otwartą buzią powstrzymując śmiech..
- No co.. nie będzie się nam tu plątał nietoperz po domu – powiedziała małą z miną znawcy.
Usiadła i w ciszy zjedli swoje śniadanie.

~~*~~

Pamiętał ten dzień bardzo dobrze, było to czerwcowe popołudnie.
Siedział pod drzewem, dawający mu cień. Był szczęśliwy bo Lily (jego miłość życia) pokłóciła się z Jamesem. Już od miesiąca jakoś się dogadywali.. Lily chciała znaleźć lekarstwo na zranione serce i oddała się w ręce Severusa.
Ruda podeszła do niego. On wstał i objął ją.
Lily wyrwała się i wymierzyła mu policzek.
- Co się stało ? – zapytał i spojrzał tymi swoimi zimnymi oczami na Lily.
- Chciałeś rozwalić nasz związek..! – krzyczała – ukartowałeś to.. Jesteś podły. Na merlina jak mogłam tego nie zauważyć.. James mnie ostrzegał.., ale ja głupia byłam.
- Widzę, że się pogodziłaś z nim – stwierdził.
- Tak. To był tylko kryzys w naszym związku..
- Tylko kryzys ? – oburzył się.
- Tak.. nie musiałeś mnie pocieszać. Ja cię nie prosiłam.
- A tą noc którą spędziliśmy razem ? – zapytał – to nie jest dla ciebie ważne ?
- Planujemy z Jamesem ślub.. nie chcę byś już mnie znał.. zapomnij o mnie i o mojej pomyłce.. Kocham Jamesa i chcę być z nim na zawsze.
- Jak mogłaś! – krzyknął i odeszła zostawiając po sobie tylko wisiorek.
Siedział pod drzewem i mruczał najgorsze zaklęcia na tego Pottera. Wszystko popsuł.. a mogli by być taką śliczną parą.
Po niedługim czasie przechodząc koło świątyni zobaczył wychodzącą młodą parę. Lily była w prześlicznej olśniewająco białej sukni. Włosy leciutko powiewały jej na wietrze, była taka jaką sobie Severus wymarzył. Czarnowłosemu zdawało się, że jest w ciąży, bo brzuch było widać.
Nie myśląc podszedł do pary młodej i wygratulował im, a później uderzył Jamesa tak, że ten znalazł się na izbie przyjęć w Mungu.
Parę szwów do tej pory widać koło skroni.
Lily napisała mu list. Było w nim napisane, że jest ojcem Madeleine i było też, że James wie o wszystkim i uzna Maddy jako swoją córkę. Doczytał by się już nie pokazywał w życiu jej i Maddy pogniótł i spalił list.
W kopercie było także zdjęcie Madeleine. Miała długie czarne włoski, była ubrana w niebieskie śpioszki z napisem „I love you”, zdjęcie włożył do wewnętrznej kieszeni szaty.
Spełniał wole Lily przez całe cztery lata.. Najpierw wyjechał dokształcać się w kierunku eliksirów, przyjechał miesiąc temu i chciał choć na chwilę zobaczyć małą.
Przyszedł na ulicę Godryka do domu Potterów.
Zobaczył małą czarnowłosą dziewczynkę biegającą po placu za zdyszanym psem. Była taka wesoła, pogodna. Miała na sobie brudne od ziemi spodnie. Sev uśmiechnął się do siebie.
Gdy Lily zobaczyła, że ktoś zaczął się kręcić wokół Maddy wyszła.
Była w ciąży widać było to na pierwszy rzut oka.
Zawołała małą do domu.
Severus chciał by Lily przedstawiła mu jego dziecko.
Przyszedł tego ranka na ganek domu i zadzwonił do drzwi.
Usłyszał jak słodko mała woła.
W końcu usłyszał jak mała próbuje otworzyć drzwi.
Nacisnął klamkę, by pomóc jej.
Ukazała mu się dziewczynka, z falą czarnej burzy na główce. Była tak podobna do matki, że ten myślał, że to Lily z dzieciństwa.
Mała zgromiła go wzrokiem i powiedziała. „Nic nie kupujemy, do widzenia” i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem..
- Już zaczął ją szkolić – powiedział pod nosem i zostawił list na wycieraczce.


Chciałabym byście moi mili powiedzieli mi czy to jest zdatliwe do czytania, czy was to wkręciło i czy chcielibyście to dalej czytać?
Jak będzie się podobać to może dla was coś dalej naskrobię
Czekam na odp.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginnowata
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1739
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zduny

PostWysłany: Pon 19:49, 28 Kwi 2008    Temat postu:

Fajnie napisane ja w to wchodzę i czekam na jeszcze Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nozycorenka
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z przed szklanego ekranu

PostWysłany: Pon 20:30, 28 Kwi 2008    Temat postu:

Niektóre momenty bezsęsu i powtarzasz wielokrotnie słowa "mała", "małą", "mała".
Zjadliwe, a nawet bardzo ^^ Mogłabyś nam tu opublikować jeszcze pare częście, bo przepadam za czasami Hunce, a ten twój orygilany bardzo xD!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amanda
Hogwartczyk



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:58, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Ja chcę więcej:D
Pisz dalszy ciągVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginnowata
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1739
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zduny

PostWysłany: Wto 16:16, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Ja też czekam Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hinataa
Magiczny ktoś



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:05, 01 Maj 2008    Temat postu:

[002] Porwanie.

James siedział na kanapie bardzo wkurzony, że tak to napiszę.
Nie mógł uwierzyć, że ten przygłup Snape chce przewrócić im wszystko do góry nogami.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
James podszedł i otworzył.
Jego oczom ukazał się Syriusz inaczej znany jako Łapa.
Miał dłuższe, pofalowane, kasztanowe włosy, był bardzo zadowolony z siebie.
- No co rogacz ? – zapytał.
- Musimy pogadać. Pamiętasz jak mówiłem ci, że Maddy jest córką Snape’a.
- No tak.. Ale mówiłeś, że on odjechał i już nie pokazywał się więcej.
Syriusz wszedł do kuchni i usiadł na taborecie.
- Ale przyjechał.. Mała otworzyła mu drzwi i powiedziała „nic nie kupujemy, do widzenia” – przedrzeźniał małą – i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
- No widzisz, nauka nie poszła w las.. – uśmiechnął się.
- Zostawił list powiadamiający Lily, że chce praw do Madeleine.
- A to skubaniec.. – zamyślił się – Popamięta mnie.. Najpierw jej nie chciał a teraz wielki ojczulek.. – zerwał się z krzesełka i już wychodził gdy mała przyszła z dworu.
- Wujeczek! – krzyknęła.
- Maddy.. jaka ty już duża.. No, no pannica z ciebie.
- Wiesz wujek, że był u nas taki podobny do nietoperza, ale mu zatrzasnęła drzwi przed nosem. – była widocznie z siebie dumna.
- Ale wiesz Mad, że tak nie można robić – powiedział James.
- Oj, tata – zmarkotniała.
- Madeleine ja już muszę iść.. daj buzi.. – łapa wystawił dziuba.
- No, ale dlaczemu ?
- Wujek nie ma czasu, ale obiecuję przyjadę na kilka dni.
- No dobra – zgodziła się i pocałowała wujka w policzek.
James zamknął drzwi za przyjacielem i spojrzał na córkę. Z jednej kieszeni wyglądał jej kwiatek z ogrodu matki, a z drugiej kępa trawy. Wyglądał jak mała ogrodniczka. Twarz czerwona od słońca.
- Madelein, Eileen Potter coś ty tam robiła ? –zapytał powstrzymując śmiech.
- No.. jak to co ? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Mad! – zgromił ją.
- No już dobra.. Kosiłam trawnik.
James wytrzeszczył oczy.. Już widział ogród Lily. Kwiatki skoszone doszczętnie.
Wyszedł z małą na ogród, było tak jak sobie wyobraził.. totalne pobojowisko.
Jak wróci matka od lekarza to chyba tą małą wytrzepie jak dywan.. To były jej ukochane kwiatki.
- Ładne kwiatki – powiedział James spoglądając na Madeleine.
- Nieprawdaż.. – była z siebie dumna.
- Maddy.. mama to cię chyba powiesi.. coś ty zrobiła ?
- Już ci mówiłam.. Kosiłam – mówiła znudzona dziewczynka.
- Oj, ty mała ogrodniczko.. – poczochrał jej włosy – musimy to naprawić.
Weszli z powrotem do domu.
James wszedł do pokoju dziewczynki i ubrał ją ładnie po czym wyszli do sklepu po kwiatki.
Czarny nie mógł zdecydować się jaki rodzaj kwiatów wybrać.. bo było ich tam o wiele za dużo.
Maddy podała ojcu jednego złamanego kwiatka.
- Takie miała mama – powiedziała i spuściła głowę.
- My chcielibyśmy takie. Czy może pani nam takie sprzedać – plątał się James.
Sklepowa podała czarnowłosemu skrzynkę z dwudziestoma sadzonkami.
- Ile płacę ? – zapytał.
- 79,9 złotych – ze stoickim spokojem odpowiedziała sklepowa.
- Przecież to zdzierstwo – zaczął mimowolnie James narzekać.
- Sztuka kosztuje 3,99 może sobie pan policzyć – dodała.
- Tata nigdy nie był dobry z matematyki – powiedziała Maddy, James zgromił ją – mama tak mówiła – dodała by jeszcze bardziej sobie nie nagrabić.
Tymczasem do sklepu wpadł Severus. James już wiedział co będzie dalej.
Będzie chciał powiedzieć małej, że jest jej ojcem.
Podszedł do Maddy, chciał złapać ją za rękę, ale mała się rozpłakała.
- Nie-nie dotykaj mnie ty nietoperzu! – zawołała i uderzyła pięścią w najczulsze miejsce.
Przytuliła się do nogi Jamesa. Wyglądała tak słodziutko, ale tylko przez chwilkę bo James stracił równowagę i razem z sadzonkami runął jak długi na ziemie, łamiąc przy tym kwiaty.
Mała zaczęła jeszcze bardziej płakać. Tym razem już na dobre.
James stracił przytomność i w tej chwili gdy sklepowa ocucała go, Snape wykorzystał chwilę nieuwagi i porwał Maddy.

Weszli do małego domu na skraju rzeki. Był ładny tego nie można zarzucić Severusowi, zadbany itd.
Tyle, że mała cały czas płakała za mamą i Tatą. Biła małymi piąstkami Sev’a po torsie.
- DDDoo mamyy!! – wołała.
- Ale teraz jesteś ze mną. – tłumaczył za każdym razem ze stoickim spokojem – ja jestem twoim tatą.
- Nie, nie jesteś! – krzyczała – T-ty jesteś nietoperzem.
Zamknął ją w pokoju bo już nie mógł wytrzymać i wtedy dziewczynka tak się zezłościła.
Łkała całą noc za mamą, misiem, bajką na dobranoc w stylu Jamesa, za kłótnią o wieczorną kąpiel. Maddy była tak zmęczona tym łkaniem, że w końcu zmorzył ją sen.

~~*~~

Gdy sklepowa chlusnęła w twarz czarnowłosego wodą ten wstał i zaczął szukać małej.
Nigdzie jej nie było.
- Maddy! – wołał – Koteczku.. gdzie jesteś ? Wyjdź później pobawimy się w chowanego!
Biegał pomiędzy regałami szukając jej.. W końcu podszedł do faceta który stał przy drzwiach.
- Widział pan tu taką malutką dziewczynkę, o tego wzrostu – pokazał, a głos mu się łamał – czarne włoski, takie trochę falowane, oczy też czarne. Miała na sobie.. – przerwał mu.
- Tak wychodziła z takim podejrzanym typem.. podobnym do nietoperza.
- Zabije, zabije dziada! – wołał wychodząc.
Biegł z myślą, że ktoś pokaże mu drogę, ale niestety nigdzie nie było śladu. Musiał się teleportować. Po godzinie pytania ludzi o małą dziewczynką i nietoperza u boku, stracił siły, opadły jak kurz na pułkach.
Pomyślał sobie wtedy, że Lily wie gdzie on mieszka i, że może czeka na niego w domu i niepokoi się.
Wpadł do domu.
- Liluśka! – wołał wchodząc z pokoju do pokoju.
Nagle zobaczył ją nad swoimi kwiatami.. (tylko teraz to chyba nie były kwiaty).
Objął Lilę ramieniem.
- Gdzie jest ta mała.. – mówiła spokojnie – teraz jej się oberwie.
James milczał jak zaklęty.
- No gdzie ?! – krzyknęła.
- Lily, gdzie mieszka Snape ?
- Po kiego merlina ci Severus ? – zapytała zdenerwowana.
- To dłuższa historia.. – powiedział – muszę tam jechać i mu cztery litery skopać..
- James – mały uśmiech zagościł na jej twarzy. - Pamiętasz mój stary dom.. ? – zapytała – to właśnie po drugiej stronie rzeki mieszkali Snape’owie, ale nie jestem pewna. A po co ci to ?
Potter zerwał się na równe nogi i szedł już w stronę wyjścia.
- A gdzie jest mała, muszę pogadać z nią ?
- No właśnie idę po nią.
- Co ?! – Lily nie kryła zdziwienia.
- Będziemy tu za chwilę, całuję – powiedział posyłając całusa żonie.
- Ja idę z tobą.
Chwyciła męża za ramię i już razem stali przed jej starym domem.
Nadal był śnieżnobiały. Ogród był zarośnięty chwastami. Wydawałoby się, że ktoś tam chodził po domu. Lily tylko westchnęła.
- Źle się czujesz kochanie ?
- Nie tylko tak mi szkoda tego domu.. Był taki wspaniały, ciepły..
- Wiesz może pójdziesz do tej kawiarenki, a ja wszystko załatwię z nietoperzem...
- Nie, ja też tam muszę być.. przecież to moja wina.
- Kochanie to nie twoja wina..
Złapał ją za rękę i przeszli przez most. Robiło się już ciemno, a oni mieli jeszcze kawałek drogi do domostwa Severusa.
Lily nie mogła iść już dalej tą piekielną ścieżką. Nagle zrobiło się jej słabo, a mały dawał popalić.
Zamknęła oczy i chwyciła męża za rękaw dając znak, że źle się czuje.
- Lily, kochanie.. – szeptał.
Rudowłosa zemdlała. On nie wiedział co ma robić i teleportował się z nią do Munga.

Uzdrowiciel, który prowadzi ciążę Lily, był dosyć tęgim łysym facetem.
- Panie Potter.. proszę teraz czuwać przy swej ślubnej. – mówił, a słowa odbijały się echem w jego głowie – ciąża jest zagrożona.
- Ale... jak to zagrożona ? Przecież za niecały miesiąc mały ma być już z nami.
- Dziecko jest bardzo zestresowane, pańska żona musiała dużo przejść przez ostatnie tygodnie i gdyby maluszek teraz przyszedł na świat, byłby bardzo słaby. Warto poczekać jeszcze te kilka tygodni.
- Ale Lily może wrócić do domu ?
- Wolałbym by do końca ciąży była pod opieką uzdrowicieli. – poklepał Jim’a po barku – wszystko będzie dobrze.
Potter oszołomiony wszedł do sali gdzie była jego żona. Była nieprzytomna, a do jej ciała były poprzyczepiane różne druciki, wężyki, rureczki.
Spojrzał pytająco na pielęgniarkę.
- To zapożyczyliśmy od mugoli, bo niestety nie da się inaczej monitorować dziecka.
- Aha.
Usiadł przy swojej rudej i głaskając mówił jej.
- Wszystko będzie dobrze..

Trochę przy głupawe.. ale nie wiedziałam co ma być dalej
To dalej czekam na wasze komentarze.. a może później nawet założę bloga jak będzie się wam podobać.. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amanda
Hogwartczyk



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:22, 01 Maj 2008    Temat postu:

Polecam założyć od razu:D
Super:)
Hahaha, ja walnięty skrzat!
Brawo!Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amanda dnia Czw 13:23, 01 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginnowata
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1739
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zduny

PostWysłany: Nie 21:17, 04 Maj 2008    Temat postu:

Fajne, fajne. Muszę się zabrać za pisanie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nozycorenka
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z przed szklanego ekranu

PostWysłany: Pon 16:29, 05 Maj 2008    Temat postu:

Podoba, podoba, ale skąd złotówki w angli?! Nawet jeśli byłby to mugolski sklep, to raczej funty ^^. No i akcja leci trochę za szybko, ale to przecież ty o tym decytdujesz! Pisz, pisz, ja chcę więcej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hinataa
Magiczny ktoś



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:01, 05 Maj 2008    Temat postu:

No w sumie.. och te złotówki
Ja to jestem <lol2>
<wstydnis> dobra no cóż..
(bardzo się do nich przywiązałam)
głupia jestem, ale lubię tą swoją głupotkę :p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nozycorenka
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z przed szklanego ekranu

PostWysłany: Pon 19:47, 05 Maj 2008    Temat postu:

Czemu głupia? xD Ja kiedys też zapominałam ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hinataa
Magiczny ktoś



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:32, 06 Maj 2008    Temat postu:

No nie wiem czemu.. może inaczej zwariowana, albo szalona..
Idę bo trza sie uczyć.. (ale się zkujonizowałam)
Jak nie wygramy jutro w siatę to normalnie... (miejsce do zapisania przez was)
Pozdr,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginnowata
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1739
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zduny

PostWysłany: Wto 19:27, 06 Maj 2008    Temat postu:

3mam kciuki Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nozycorenka
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z przed szklanego ekranu

PostWysłany: Wto 22:55, 06 Maj 2008    Temat postu:

ja też, o ile to 'nieprzeterminowane'^^ i dawaj szybciutku część kolejną!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hinataa
Magiczny ktoś



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:25, 07 Maj 2008    Temat postu:

Wygrałyśmy <lol>
Wszyscy nawet z naszej klasy mówili przegracie.. ale im nos spadnie
Teraz będziemy grać o pierwsze miejsce w szkole..
A część nowa.. yhh nie wiem, ale jest dziwna.. chyba muszę ją pozmieniać trochę może wyrobię się na weekend.. (chciałabym w piątek go przerobić, ale nie wiem o której wrócę od pana dentysty ;// bo chyba mnie będzie trzymał długo coś tak czuję, ale postaram się)
Pozdr. dla tych co trzymali kciuki za naszą skromną drużynę :**


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.ginnowatydyskusnik.fora.pl Strona Główna -> Proza, poezja, dramat ^^ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island