Forum www.ginnowatydyskusnik.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Tatusiem być ;)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.ginnowatydyskusnik.fora.pl Strona Główna -> Jimmowa Seria
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ginnowata
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1739
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zduny

PostWysłany: Sob 21:39, 26 Kwi 2008    Temat postu:

Zamachała podniesionymi do góry nogami. Wszystko ją bolało, począwszy na palcach u stóp, kończąc na rozdwojonych końcówkach. Tak, tak, to był już 6 miesiąc ciąży i Daphne choćby chciała nie mogła dłużej tego ukrywać. Nawet kiedy szła do sklepu po bułki wszyscy wypytywali się o jej samopoczucie. Dziękowała bogu, że rozmowę z rodzicami jej i Jimma, miała już za sobą.
-Mogę wejść?-Znajomy głos dobiegł z drugiego końca pokoju.
-Już weszłaś-odparła uśmiechając się. Miała dość siedzenia tylko z Chrisem.
-Gdzie James?-Dziewczyna o ciemnych kręconych włosach usiadła na krześle obok.
-Na obozie z całą drużyną. Lilaśna też tam jest.
-Yhymm-zagarnęła pukiel za uszy i spojrzała na ciężarną.-Nie po to tu przyszłam-wydukała.
-Wiem.
-A więc... Nie powiesz nikomu?
-Jasne, że nie, tylko dziwie się dlaczego nie chcesz, żeby Al o tym wiedział.
-Po prostu... Nie.
Wyprostowała lnianą sukienkę i wyszła, rzucając na odchodne, krótkie 'na razie'.


RETROSPEKCJA

Upiła kolejny, spory łyk rumu.
Miała dość. Dość rodziców, którzy chcieli żeby została magomedykiem., którzy wciąż wypominali jej kiepsko zdane OWEMy z transmutacji i zielarstwa, którzy wysłali ją na kursy uzdrowicielskie....
-Anais klienci!
-Daphne!
-Nieważne.
Dość wrednego szefa, który mylił jej imie, który kazał nosić ten ohydny skórzany gorset, który robił z niej tanią dziwke...
-Podwójną Ognistą.
Na wysokim krześle barowym siedziała dziewczyna z szopą loków na głowie. Niebieskie oczy błyszczały się, jak przy grypie... Musiała płakać i wyglądała na niemal tak podłamaną jak ona sama.
-Wiesz co... Na koszt firmy-wyciągnęła butelkę rumu i nalała im do szklanek.
Uśmiechnęły sie porozumiewawczo. Na szklaneczce nie stanęło. Potem była jeszcze jedna i kolejna, i jeszcze 3. Nie wiedziały kiedy ku uciesze klientów, wylądowały na lśniącym barze, a z głośników poleciała głośna muzyka.
- Anais! - krzyk szefa lekko przywrócił ją do trzeźwości.
- Spadaj! Nie hik jestem żadna Anais! - odkrzyknęła i dalej tańczyła w najlepsze.
- Jak masz hik na imię - zapytała nagle towarzyszka i przestała tańczyć.
- Daph.
- Kate.
- O to się hik znamy - ucieszyła się Daphne.
- No- znowu zaczęły tańczyć.
- Proszę zejść z teło sotłu! - zawołał ktoś. Wyglądał jak auror.
- Ja hik tańcze!
- Kim hik jesteś?
- Aurorem z ministerstwa

KONIEC RETROSPEKCJI

Daphne westchnęła. Zastanawiała sie nad zachowaniem Kate, przecież nie stało sie nic takiego... No dobra, nie mogły potem znaleźć swoich bluzek i w ich papierach widnieje, co nieco o ich wyczynach, ale żeby ukrywać to przed własny mężem?! No tak, ona chce uchodzić za taką 'pasującą' do Albusa. No cóż, nie wiem czy BMX'y i byciem ekspertem od spraw mugoli można bardziej kogoś zadziwić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hinataa
Magiczny ktoś



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:10, 27 Kwi 2008    Temat postu:

No, no niezłe ziółko z tej Daph.. (zawszę się boję pisać imiona, bo myślę, że przekręcam je)
Czekam na następną :**


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginnowata
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1739
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zduny

PostWysłany: Wto 15:48, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Właśnie piszę się Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hinataa
Magiczny ktoś



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:18, 02 Maj 2008    Temat postu:

No hellouu! (całymi dniami to powtarzam)
Ja chcę nową notkę.. chcę ją no hellouu
Sad
chlip, chlip


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kropusia
Mieszkaniec Doliny



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachodnia Wieża Hogwartu

PostWysłany: Nie 20:13, 04 Maj 2008    Temat postu:

Przyłaczam się do prośby Hinatyy, coś nowego o Chrisku. Ja mam czwórkę siostrznców i wiem coś o tym...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginnowata
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1739
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zduny

PostWysłany: Nie 20:34, 04 Maj 2008    Temat postu:

Będzie jutro Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kropusia
Mieszkaniec Doliny



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachodnia Wieża Hogwartu

PostWysłany: Nie 20:46, 04 Maj 2008    Temat postu:

Musze czekać do jutra? Szkoda... Jutro mam zrobić dwa referaty na gegrę więc mnie tu jutro chyba nie będzie;( Będę płakać...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginnowata
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1739
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zduny

PostWysłany: Nie 21:51, 04 Maj 2008    Temat postu:

No niestety.
Jam chora, a Nożycoręka nie ma neta i kompa bo jej kochany psiak zabawił się w kablo-odgryzacza


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nozycorenka
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z przed szklanego ekranu

PostWysłany: Pon 15:50, 05 Maj 2008    Temat postu:

Spojrzał na kwiaty, po czym jeszcze raz na ukochaną. Brzuch Daph szybko rósł. Właśnie stali na progu domu rodziców by pochwalić się podczas obiadu zdjęciem ich syna. Tak! Syna! Zapukał kilkakrotnie.
- Jimmy, Daphne, Chris – zaświergotała jego matka i rzuciła się na oniemiałą Daphne zachwalając swoje nienarodzone wnuczę. Trzeba przyznać jego matka uwielbiała Daphne. Weszli do jadalni. Przy stole siedzieli jego ojciec, Al i Kate, oraz Lily z Philipem, i Heather. Lily kłóciła się zawzięcie z ojcem o to zakończenie swojej edukacji.
- Niby po co mi ten rok!? Jestem inteligentna i mam załatwioną posadę – powiedziała – Rok w te czy wewte nie robi różnicy – dodała oglądając swoje paznokcie.
- Ja zakończyłem naukę.
- Bo ty jesteś nad przekór ambitny. Daj mi spokój i koniec tematu.
- Cześć – zawołał Chris
Heather obrzuciła go wzrokiem od stup do głowy i ze znudzeniem pokiwała powoli głową.
- Coś nie tak? - Zabrzmiało to bardziej jak “Grozisz mi?”[przyp. aut. ale młody lubi zachowywać pozory.]
- Nie wszystko w porządku... Jak tam twoje myśli samobójcze?
- Samo, co? A tak w ogóle to nie mam... Prawda?
Dziewczyna wydawała się zachwycona pełnym zainteresowaniem bratanica, bo choć go lubiła, to musiała na kimś wyładować złość po tym, jak rodzice stwierdzili, że nie mogą zaadoptować rodzeństwa osieroconych Amstafów. Nie pomagały nawet argumenty, ze jest ich tylko 8 i, że łatwo pozbyć się brzydkiego zapachu moczu z mieszkania, jeśli siuśnie im się poza gazetę [przyp. aut. Osobiście, również nie rozumiem Ginewry, no bo jak można żałować nowego ręcznie tkanego dywanu za 1000 Galeonów, dla cudownych szczeniaczków?!].
- Samobójcze młotku! Znaczy myślisz o zakończeniu swojego i tak marnego żywota - warknęła, zakładając jasne pasmo za uszy. - Już nie będziesz tym najukochańszym i jedynym syneczkiem tatusia. Daphne urodzi i wszyscy będą zaaferowani bobasem.
- Sama się zaoferuj ty zaaferowana... Ty zaaferowana ŁASICO! - na jego twarzy pojawił się wredny uśmieszek taki sam, jaki znikł z twarzy Heather.
- Chris, wymyśliłeś jakieś nowe przezwisko? - Próbowała jakoś wybrnąć cało z sytuacji blondyna. - Chce ktoś zobaczyć, co udało mi się zdziałać razem z tymi mugolskimi dzieciakami pracującymi w schronisku?
Odbiegła szybko. Czyżby jeszcze sie nie nauczyła, że z Christopher'em Harry'm Potter'em się nie zaczyna? [muahahahahahaha – to znowu autorka - wybaczcie ^^]
- Nie ładnie jest tak przezywać – powiedziała Kate. Albus kopnął ją pod stołem – Au! Al! Co z tobą!?
- To niechcący – powiedział, ale wzrokiem starał się mówić „On mówi prawdę, siedź cicho!”
Wróciła Heather i pokazała wszystkim plakat przedstawiający ósemkę psów.
- Ładne – powiedziała Ginny.
- A może zaadoptujemy mi siostrę? – wpadła na pomysł blondynka.
- Przecież masz Lily.
- Ale ona to nie siostra.
- A co ja, pies? – zapytała Lily.
- Psy są lepsze – odpowiedziała.
- Ej ty łasica. Się nie udzielaj!
- Lily nie mów tak na siostrę – powiedział ostro Harry. Heather usiadła do stołu, ale skrzywiła się nieznacznie. Kate popatrzyła najpierw na szwagierkę, a potem na swój talerz z obawą.
- Pełno wartościowa soja dla ciebie i Kate – zapewniła Ginny.
- Na pewno?
- Tak Heathi na pewno.
- Nie mów mamo do mnie tak – warknęła przez zaciśnięte zęby.
Reszta obiadu minęła w spokoju. Po jedzeniu wszyscy oprócz Heather i Chrisa poszli do ogrodu by obejrzeć hodowlę królików wuja Ronalda, który mieszkał kawałek dalej. Heather została bo nie chciała oglądać zniewolonych zwierząt, a Chris został z ciocią jak to Heather określił.
- Coś ty z tą łasicą wyjechał? – warknęła.
- Bo to prawda.
- Tak, ale dziadkowie mają o tym nie wiedzieć.
- A zamienisz się? – poprosił
- Teraz? Eee no dobra – Heather zamieniła się, ale pożałowała, bo Chris wybiegł i zawołał szybko jej rodziców. Nie zdążyła się przemienić.
- Babciu to łasiczka! – krzyknął doskonale udając strach.
- Harry zrób coś z tym czymś – powiedziała Ginny.
- Ale co? Zabić?
Ale łasiczka szybko przemieniła się w Heather.
- ZAWRIOWAŁEŚ! – wrzasnęła histerycznie.
Harry Potter wyglądał jakby miał paść i to nie z rąk śmierciożercy, a z powodu tego co zobaczył. Ginny również wydawała się zaskoczona, ale raczej pozytywnie.
- Heather co to ma znaczyć? – Wysyczał przez zęby jej ojciec.
- Ależ Harry -uradowana matka przytuliła córkę i zaczęła zadawać miliony pytań. Od kiedy potraf to robić, czy to trudne, czy sama sobie wybrała zwierze, w które sie zmienia i kiedy się zarejestruje
- To nie fair – powiedział Chris, gramoląc się na kolana Albusa. Mi to by sie za to dostało.
- Bo ty nie masz tak wspaniałomyślnych rodziców – James obdarzył Philipa taki spojrzeniem, że chłopak odłożył frytkę, którą jadł i poszedł szukać swojej dziewczyny.

Chris nie wyglądał na zadowolonego. Oddany pod opiekę swojej blond-ciotki, szedł ubrany w lniane spodnie [fanatyzm Heather], które niezwykle drażniły i obcierały nogi.
-Daleko jeszcze? – Mrukną niezadowolony, co blondyna skwitowała jedynie uśmiechem.
-To tu.
Wskazała dłonią na wielki odrapany budynek, na którym ktoś sprayem wypisał przeróżne przekleństwa, a którego dach był pokryty szarą blachą?
-Co to za rudera?
-Żadna rudera! To sierociniec – chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę drzwi. Chłopczykowi serce podskoczyło do piersi.
-D-d-dom dziecka-a? - wyjąkał. - Ale tata, chyba nie chciał mnie tu zostawić?
-ZWARIOWAŁEŚ?! Przyszliśmy tu, bo chce cię z kimś poznać – odetchną z ulgą. A więc James nie zauważył jeszcze, że w trofeum za wygrane mistrzostwa brakuje jednego uchwytu.
-Nie ociągaj się, chce was wsiąść do parku, a za niedługo musze cię odprowadzić – pchnęła go brutalnie do środka.
Wnętrze wcale nie prezentowało sie lepiej... Może nawet gorzej,
Ponure ściany w odcieniach szarości. Gdzie niegdzie zepsute zabawki.
- Pani Wong! – zawołała Heather, a po chwili podeszła do nich pulchna straszą pani o miłym wyrazie twarzy.
- Heather po Shanon? – zapytała. Blondynka pokiwała głową – A ten młodzieniec to?
- To Christopher. Mój bratanek, jest w wieku Shan.
- Zaraz ją przyprowadzę – kobieta ruszyła prosto korytarzem, weszła w jakieś drzwi i po jakiś pięciu minutach wyszła prowadząc za sobą małą dziewczynkę. Shanon miała dość długie koloru blond włosy, oraz wielkie niebieskie oczy.
- Heathi! – zawołała dziewczynka i podbiegła do Heather rzucając się jej w ramiona.
- Shan słońce, urosłaś od tego tygodnia? – zapytała Heather ze śmiechem.
- Cały centymetr – pochwaliła się Shanon, po czym spojrzała na Chrisa – Kto to?
- To jest Chris, syn mojego brata. Ma tyle samo lat co ty Shan.
- Fajnie – skwitowała dziewczynka, złapał Heather za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia.
- Chodź Chris. Dowiedzenia pani Wong! – zawołała do dobrodusznej kobiety.
- Ona cały czas się we mnie zaczyna – poskarżyła się mała, gdy szli w stronę domu Lily z którą Heather chciała porozmawiać.
- Mówiłam ci. Ignoruj ją.
- Kot się w nią zaczyna? – zaciekawił się Chris.
- Allana zazdrości Shan, że ktoś po nią przychodzi – wytłumaczyła Heather – To tu – powiedziała do Shan gdy nagle stanęli pod domem Lily.
- Allana zazdrości Shan, że ktoś po nią przychodzi – wytłumaczyła Heather – To tu – powiedziała do Shan gdy nagle stanęli pod domem Lily.-Wchodzicie, czy chcecie pobawić się na dworze?
Młody spojrzał na 'ogród' Rudej. W jednym miejscu trawnik zielony w drugim w ogóle go nie ma lub jest jedna wielka kałuża błota. Kwiaty dawno uschły, a gałęzie żywopłotu wyginały sie nieprzycinane w różne strony. Starsza Potter'ówna nie miała do tego smykałki.
Szeroki usmiech wpełzł na jego twarz, ale zanim zdążył przytaknąć, dziewczynka odparła, że chetnie pozna siostre Heath.
- Kogo tu znowu niesie?! Nawet w sobote nie można liczyć na odrobine spokoju, bo te upierdliwe gnoje roznoszą ciasteczka i jeszcze Blondyna?! - Lilaśna stanęła jakby ją kto trafił drętwotą, wywołując przy tym uśmiech na twarzy małej Shanon.
Ubrana w szerokie dresy obcięte do kolan, workowatą bluzkę, szeroką kolorową opaske z otwartymi ustami, faktycznie wyglądała zabawnie, jednak ona sama tak nie uważała.
-Co się ryjesz? Co to za blondi i czym zawdzięczam tą wizyte.
-To Shanon. Shanon to moja siostra – wskazała na Lily, która juz zamknęła usta. - Przyszłam bo usłyszałam, że kupiłaś sobie skórzaną torebkę.
-Kupiłam – przytaknęła Ruda patrząc z zadowoleniem jak źrenice jej siostry zmniejszają się, a ręce zaciska w pięści ze złości.
-JAK MOGŁAŚ?! PRZECIEŻ TO BYŁO JAKIEŚ BIEDNE ZWIERZĄTKO!!!
-Była promocja – wzruszyła ramionami. - Chcecie soku?
Chris otwierał już usta, żeby stwierdzić, że nienawidzi soku, ale Shanon znowu mu przeszkodziła.
-Poproszę. Jeśli jest to jabłkowy.
Ruda uśmiechnęła sie pod nosem. Może ta miniatura Miss America nie była taka zła i wcale nie miała ochoty zbawić świata, żeby nikt nie cierpiał z głodu?
-Przecież to było biedne zwierzę -powiedziała Heather gdy siedzieli razem w kuchni.
-A co się stało- zapytała Shan.
-Moja pożal się Merlinie siostra kupiła sobie torebkę ze skóry!
-Ta miła pani?
-Miła?-Heather prychnęła pogardliwie.
-I ładna. Ładnie ma tu pani urządzone.
-Dziekuję kochanie-Lily podniosła rękę i przywołała gestem jabłko.
-Wow. Jak pani to robi?
-A to. No cóż, już tak mam. Może pójdziecie się pobawić?
-Chodź Shan
Dzieciaki wyszły. Lily spojrzała wyczekujaco na siostrę.
-Co?
-Kogo jest ta mała?
-Z domu dziecka.
-Czemu?
-Jej matka zmarła podczas porodu. Miałaby teraz chyba tyle lat co ty.
-A ojciec?
-Nawet jej dziadkowie nie wiedzieli kto to. Zostawili Shan. Powiedzieli, że nie chcą mieć nic wspólnego z czymś co zabrało im córkę-powiedziała
-Przecież to nie jej wina-oburzyła się Lilaśna.
-Powiedz to takim ludziom-westchnęła.
-Znasz ich? -zdziwiła się Lily.
-Rok temu jak mi powiedziały opiekunki to poszłam tam. Nie byli zbyt mili
Ruda pokiwała głową i wpatrzyła się w do połowy opustoszony kubek. Nie mogła uwierzyć, że ktoś może być tak okrótny.
-Dochodzi 6. Musze ich odprowadzić – Heather zabrała bluzę i zaczęła wykrzykiwać imiona Shanon i Chrisa.
Blondynka wbiegła pierwsza. Oczy jej błyszczały, policzki były zaróżowione a w włosach zaplątała się świeżo skoszona trawa. Wyglądała na szczęśliwą.
-Christopher! Chodź Chris, musimy się pożegnać!
Chłopiec wpadła do środka szczeżąc zęby. Ręce jak i spodenki miał umorusane błotem.
-Cześć – powiedział wdrapując się na kolana Lily i zażucając jej na ramiona dłonie.
-Taaak... Uwielbiam być przez ciebie obściskiwana Chris. Zwłaszcza po tym, jak się bawisz w ogrodzie – stwierdziła z przekąsem.
-Dowidzenie proszę pani – Shanon zrobiła to samo co chłopiec.
-Nie jestem 'pani'! Mów mi... eeee... mów mi ciociu!
Na tważy dziewczynki pojawiło się zdziwienie.
-Na... naprawdę? - Gdy Lily przytaknęła po policzkach 4 latki potoczyły się soczyste łzy.
-Dowidzenia ciociu!



Taaa... nie pisałyśmy, bo to babcia, bo projekt na plastyke, bo odłączony net, ale teraz jest. DŁUUGIE!!! I niech ktoś się sprzeciwi, a przysięgam: dowiem się gdzie mieszkasz!!!
P.S. Liczę na odrobinę wyrozumiałości, zwłaszcza w końcówce gdzie wypadłam totalnie z rytmu pisania przez te kilka dni i wyszło jak wyszło. Usprawiedliwić mnie może jedynie niepitny sok, który namiętnie pijam ostatnimi czasy ^^
-Dowidzenia ciociu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hinataa
Magiczny ktoś



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:18, 05 Maj 2008    Temat postu:

Dowidzenia kochanie Razz
Jaka słodziutka ta mała (ale te imiona to normalnie nigdy nie umiem ich napisać)
Ale notka cud, miód i orzeszki.
Pozdr,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kropusia
Mieszkaniec Doliny



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachodnia Wieża Hogwartu

PostWysłany: Pon 18:22, 05 Maj 2008    Temat postu:

Popieram, i nie mogę się odczekać nastepnej. Szkoda tylko, że tak małao Jamesa... Nie można mieć wszystkiego:) A gdzie się podział Phillipe? (dobrze napisałam?) Czy oni ze sobą nie mieszkają?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginnowata
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1739
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zduny

PostWysłany: Pon 19:32, 05 Maj 2008    Temat postu:

Autorka założyła nowego bloga taki priv [link widoczny dla zalogowanych]

Co do Philippe to tak. Mieszkają razem, ale go akurat nie było Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kropusia
Mieszkaniec Doliny



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachodnia Wieża Hogwartu

PostWysłany: Pon 19:51, 05 Maj 2008    Temat postu:

A już wchodzę! może będę pierwsza? Któż to wie?

Edit
Nie zdązyłam... Sad


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kropusia dnia Pon 19:55, 05 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nozycorenka
Świrnięty Dumbel



Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 1188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z przed szklanego ekranu

PostWysłany: Pon 19:51, 05 Maj 2008    Temat postu:

Nie będziesz moja droga... ^^ Już ja o to zadbałam xD!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kropusia
Mieszkaniec Doliny



Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachodnia Wieża Hogwartu

PostWysłany: Pon 19:57, 05 Maj 2008    Temat postu:

Ech ty! Jak tak można? W kompleksy wpadnę przez ciebie. kropusia znów w tyle:)
Szajbusiątko jak ty sobie poradzisz z tymi... *liczy zawzięcie na palcach* czterema blogami?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.ginnowatydyskusnik.fora.pl Strona Główna -> Jimmowa Seria Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 4 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island